Ani - jedno z najbardziej klimatycznych miejsc odwiedzonych podczas tej podrozy.
Dawna, niegdys bardzo okazala stolica Armenii, ustanowiona tu w 961 r. przez krola Aszota III i rozbudowanej przez jego nastepcow: Smbata II i Gagika I.
Obecnie to kilkanascie obiektow rozstrzelonych na dosc duzym obszarze. Poniewaz granica z Armenia jest doslownie o rzut kamieniem, wojsko jest wszedzie, nie mozna robic zdjec, przy wejsciu rewiduja plecaki i zabieraja aparaty. Jeszcze nie tak dawno byl tu pas ziemi niczyjej odgradzajacy Turcje od Rosji. Zwiedzanie wtedy bylo niemozliwe. teraz wymaga uzyskania zgody w Karsie.
Niektore koscioly i budynki zachowane sa w bardzo dobrym stanie, pomimo tego, ze maja niemal 1000 lat, widoczne sa jeszcze freski na sianach, zdobienia sa wyrazne i ostre.. Ruiny znajduja sie w zakolu rzeki Ahurian, ktora oplywa miasto w glebokim wawozie, widac resztki mostu laczacego niegdys oba brzegi. Od razu przypomnial mi sie film Wladca Pierscieni, bo klimat tego miejsca sprzyja takim porownaniom.
Podobno obecnie przepisy nie sa juz tak radykalne i mozna robic zdjecia. Zawsze tez mozna kupic odbitki od zolnierzy :)