Podroz do Kazbegi zaczyna sie od przejazdzki metrem. I tu maly szok, bo jeszcze dotad nie widzialem tak gleboko wykopanego metra. Zjazd schodami trwa ponad dwie minuty. Stamtad na dworzec Didube, gdzie poznalem bardzo fajna pare z Polski - Tomka i Ele, dzieki ktorym 3-godzinna podroz minela blyskawicznie. Na miejscu udalismy sie do Nazi, ktora razem z mezem prowadzi przyjemny gesthouse. Zabawne jest, ze pomimo nazwy jest to bardzo popularne miejsce wsrod Izraelczykow ;) Jeszcze w autobusie poznajemy dwie ortodoksyjne Zydowki, ktorym pomagalem wrzucic do marszrutki plecaki. Gdy spytalem dlaczego takie ciezkie, okazalo sie, ze wioza z soba koszerne jedzenie na caly wyjazd!
Jeszcze tego samego dnia robimy wycieczke do 14-wiecznego kosciola Tsminda Sameba, znanego m.in. z okladki Lonely Planet, polozonego na wysokosci 2200 m n.p.m. i dzieki pieknej pogodzie podziwiamy Kazbek.
Kolejny dzien przeznaczylem na wycieczke do lodowca Gergeti, dochodzac na 3200 m. n.p.m.