Wstajemy z postanowieniem zwiedzenia chociaż części miasta i rozpracowania transportu na wyspę Koh Tao. . Udaje się nam w miarę sucho wydostać z centrum na dworzec. Z Obsługa ruchu turystycznego w Tajlandii jest brana na poważnie, więc w jednym okienku nie tylko dostaliśmy bilety kolejowe, ale także na autobus i prom do naszego celu na najbliższy tydzień. Zadowoleni poszliśmy zobaczyć kawałek chińskiej dzielnicy, kilka buddyjskich klasztorów i przepłynąć się wodnym tramwajem. Architektura kolonialna, są krzaczki i domki na witrynach i reklamach sklepów. Nigdy nie byłem w Chinach, ale tu trochę można odczuć jak to jest. Zahaczamy o lokalny bazarek i knajpkę. Jedzenie bardzo, bardzo. Robimy sobie także wycieczkę sky tranem, przy okazji podziwiając szklano-aluminiowe drapacze biznesowego city Bangkoku.
Na resztę dnia instalujemy się w pobliskim centrum handlowym. Trzeba sprawdzić ceny elektroniki i trochę poprzebywać w przyjaźniejszym klimacie.